EZOP WYOBRAŻONY – wystawa ilustracji inspirowanych twórczością bajkopisarza Ezopa

Ezop, grecki bajkopisarz, to postać na wpół legendarna. Według przekazu, żył we Frygii w VI wieku p.n.e. Był niewolnikiem, ale człowiekiem silnego charakteru i niezależnego ducha. Pragnął tworzyć wokół siebie własny świat. Tam był w pełni wolny. Jego niezwykle bogata wyobraźnia powołała do życia nowych bohaterów. Najczęściej były to zwierzęta – wilk, lis, zając, kruk…

W swoich z pozoru zabawnych opowieściach, obnażał przywary ludzi. Nie zachował się oryginalny zbiór jego utworów, nie mniej gorzka prawda i głęboka mądrość jego bajek uczyniły Ezopa nieśmiertelnym.

Początkowo jego utwory były opowiadane wyłącznie dorosłym. Fedrus – poeta rzymski, spopularyzował je tłumacząc na łacinę. Przez stulecia bajki Ezopa stanowiły kanon literatury europejskiej. Nawiązywali do jego twórczości poeci tej miary co La Fontain, czy Kryłow. Ezop – wciąż zdumiewa i wciąż brzmi współcześnie.

 

Agnieszka Półrola – Koćwin pokazała wizerunki zwierząt. Monumentalne postacie drapieżników i roślinożerców, sa me znakomitości zwierzęcego świata- niedźwiedzie, wilki, tury, żubry; te których już nie ma lub nieodwracalnie odchodzą w przesz łość. Sportretowała je w ciemnych, ziemistych brązach, czasem na białych pustych tłach, w sposób nieodparcie kojarzący się z paleolitycznymi dekoracjami jaskiń. Oto świat zwierząt które niegdyś licznie zamieszkiwały ziemię – kiedyś pisywano o nich bajki, dziś same są legendą.

Marek Zacharski prezentuje tylko jedną pracę „Księżyc i jego matka”. Na silnie oświetlonej trawie położono pełną kolistych rantów, abstrakcyjną rzeźbę i sfotografowano ją wraz z padającym na nią cieniem postaci ludzkiej i cieniami drzew. W bajce zapatrzony w swoją urodę księżyc prosi matkę by uszyła mu piękną szatę bo chce wyglądać jeszcze wspanialej. Matka odpowiada, że nie może mu uszyć szaty bo stale się zmienia. Jak można w stały kształt oblec zmienność? Pozornie to tylko ilustracja- w świetlistym królestwie, wielolicy księżyc przed dostojnie siedzącą pod gałęzistym łukiem, matką. Kompozycję tworzą światło i cień- to one zmieniają wygląd rzeczy. Ich nieprzerwany taniec decyduje o urodzie i wyglądzie świata. Wszyscy podziwiają ulotne efekty gry światła i cienia ale tylko artyści potrafią w stały kształt oblec zmienność. Pokazywać, utrwalać to co ulotne i zmienne to zadanie sztuki, a jak tego dokonać, jakich środków wyrazu użyć?- to odwieczny problem artystów.

Iga Borowiecka – Grzywacz przygotowała cztery prace. Małe cacka wyróżniające się niezwykłą urodą – delikatne i strojne zarazem. Wydają się być przeznaczone do podziwiania na sposób pozytywek co „grają i tańczą”, albowiem integralną częścią kompozycji plastycznej jest tekst okalający ilustracje. Zakomponowane są i wykonane ze starannością godną świątecznego stołu. Ich niewątpliwa dekoracyjność nie zasłania jednak moralizującej, gorzkiej treści. Wyrażają ją przede wszystkim twarze – złośliwa i niesympatyczna mordka „myszy” miejskiej, pusta i zadowolona z siebie gęba śpiewaka, tępe oblicze chciwego chłopa co zabił kurę znoszącą złote jajka. Dla mnie te ilustracje przypominają współczesne obficie zdobione karty pocztowe. Są formą przesłania – spójrzcie na siebie!

Agnieszka Michniowska wybrała bajki o lisie. Wykonała delikatne w treści i formie ilustracje do bajek o zwierzątku nazywanym liskiem. Bohater jej prac, mięciutki jak maskotka, przedstawiony jest na białym tle z przedmiotami, które jak atrybuty wskazują na bajkę z jakiej pochodzi. Dopiero po staranniejszym obejrzeniu widać, że zwierzątko na każdym rysunku ma inny nastrój. To z pewnością ilustracje przeznaczone dla małych dzieci, zdolne przyciągnąć ich uwagę i dające równocześnie opiekunom możliwość rozmowy z dzieckiem na temat treści bajki i wyglądu – nastroju ilustrującego ją liska.

Aleksandra Michalska – Szwagierczyk przysłała dwie wirtuozerskie akwarele. Ilustracje przedstawiające kluczowy moment opowieści. Autorka umiejętnie buduje narrację prowadząc wzrok widza  zaplanowaną „ścieżką”. Pyszna, królewska głowa lwa okolona wspaniałą grzywą, wypełnia prawie całą powierzchnię kompozycji – dopiero po chwili zauważa się linę wokół szyi i mysz, co właśnie tę linę przegryzła. Na  końcu  można dopiero skonstatować, że lew ma zakłopotaną minę. Na ilustracji do bajki  „Przebiegły wilk i łatwowierny pasterz”, wilk owinięty greckim płaszczem pasterza stoi na straży stada z pasterską laską w łapie, tylko jego oczy gorliwie śledzą oddalającego się  człowieka – kły już widać z pyska. Dramaturgii dodaje smutne spojrzenie niebieskiego oka owcy. 

Marzena Zacharewicz przygotowała cztery ilustracje do bajek dla dzieci. Patrząc na nie widz odczuwa przede wszystkim atmosferę tych przedstawień, to ona tworzy bajeczny klimat szczęśliwego, złotego wieku. Wszystko zanurzone jest w spokoju letniego, ciepłego popołudnia, dzieje się pod intensywnie błękitnym niebem – może w czasach, kiedy świat był jeszcze młody i niewinny? Takie właśnie dziecinne i niewinne są zwierzęta z tych ilustracji. Mówią do dzieci o dzieciach, pokazują im złe zachowania jakie mogą zdarzyć się w ich bezpiecznym świecie, lub bajki tylko ze świata dorosłych.

Zygfryd Mazur zaproponował nam ilustracje obrazujące kulminacyjny moment fabuły bajek. Strzała o bełcie z orlich piór przeszywa pierś szybującego w błękicie orła. Koło fury właśnie rozjeżdża żabę, co nie chciała porzucić ciasnej ale własnej kałuży na rzecz ogromnego stawu. Z dramatyzmem wybranych opowiastek współgra dynamiczna kompozycja, pospieszny, nerwowy sposób malowania, wrażenie to pogłębia użycie chłodnych kolorów – błękitów, zieleni, brązów. Wszystkie wymienione cechy wraz z wykorzystaniem do celów kompozycyjnych bieli tła, zdają się wskazywać na inspirację dorobkiem jednego z najsłynniejszych ilustratorów polskich – Jana Marcina Szancera. Artysty wielbionego przez czytelników i lekceważonego przez krytyków. Autor na pewno wykazał odwagę artystyczną odwołując się do twórczości niezbyt modnego poprzednika. Być może również chciał zwrócić się do pokolenia, które ilustracje Szancera pamięta z dzieciństwa, z wybranymi fabułkami Ezopa, jako gorzkim komentarzem do jego współczesnych wyborów politycznych? 

Urszula Zacharska odpowiedziała na zaproszenie dwiema ilustracjami do bajki „Mrówka i świerszcz”. Jej prace odwołują się do bardzo dawnych książek z obrazkami. Mrówka ubrana jak skrzętna szafarka dworska z końca XIX wieku, krząta się w spiżarni, gdzie na półkach stoją słoje i gąsiorki a na stole czeka koszyk z owocami przeznaczonymi na przetwory. W zimowy wieczór ta sama mrówka siedzi w ciepłej świetlicy przy świecy i ani myśli ulitować się nad zamarzającym grajkiem. Jest może w tych obrazkach echo książki z bajkami zapamiętanej z własnego dzieciństwa, odkrytej w domu babci czy starej sąsiadki, albo może tęsknota za dawnymi czasami, gdy dzieci z wypiekami na buziach czytały mądre bajki, a kreskówki rodziły się dopiero w wyobraźni artystów?

Bajecznie kolorowe ilustracje Grażyny Kołek są przeznaczone dla dorosłych. Atakują widza całą paletą wesołych barw i poczuciem humoru w stylu dawnych dworskich żartów, co panny o rumieńce przyprawiały (we współczesnej jednak edycji). W świątyni Junony zamiast jagnięcia umieszcza autorka dziewczynę, a wilk który chciał jagnię przed złożeniem na ofiarę „ratować”- spójrzcie sami, co za lubieżnik! Kompozycja „Wieloryby, delfiny i szprotka” jest pozornie spokojna, wielce wodna, prawie abstrakcyjna, ale szprotka dziwnie blisko tej okolicy ogromnego cielska, gdzie wielcy zazwyczaj rady maluczkich mają, choćby były najmądrzejsze. Każda ilustracja zaskakuje świeżością ujęcia, rozbraja poczuciem humoru – oto na łyso oskubana, przez zaradne kandydatki na żonę, głowa szpakowatego zalotnika świeci jak żarówka, Zeusowi „gały” ze zdziwienia wyszły gdy zobaczył, że zwierzęta a przede wszystkim ludzie żadnych wad nie widzą u siebie a wszelkie u innych. Należy pogratulować autorce poczucia humoru godnego Ezopa i dystansu do własnej roli, który pozwala jej żartować bez obaw, że ucierpi na tym opinia twórczyni, artystki.

Robert Sękiewicz zaprezentował prace sprawiające wrażenie nie ilustracji lecz plakatów. Zwracają one uwagę widza swoją zwięzłością kompozycyjną i narracyjną, są pozbawione wszelkich zbędnych elementów- wyczyszczone do maximum, jak najbardziej proste i oczywiste. Na łysej już głowie, niegdyś szpakowatego zalotnika, wypielęgnowane dłonie sprawczyń łysiny. Kawka co ubieliła się jest różna od gołębi i krzycząco inna od kawek. Podobieństwo do plakatu dodatkowo potęguje wkomponowanie w obraz napisów. Czy nie takie właśnie zwięzłe, proste, oczywiste i łatwe do zapamiętania są bajki Ezopa? Z drugiej zaś strony to przecież reklama jest bajką i mitem współczesności.

Rysunki Zdzisława Wiatra to przede wszystkim moralitety bezwzględnie piętnujące ludzkie przywary. Jego osioł objuczony świętą figurą, który paradował z przekonaniem, że to jemu oddaje  hołdy przybyły na procesję tłum, pod zwierzęcą maską ukrywa ludzką gębę. Pies co zanim zrozumiał na co się połakomił zamiast jajka zżarł małża, stoi na starczych nogach i rękach, a na jego paskudnym, ludzko – zwierzęcym pysku malują się zarazem zdziwienie i złość.(Bohdan Drozdowski poleca szukać przykładów takiej żarłoczności w polityce.) Nie lepiej przedstawiony jest prymitywny koźlarz, który w bezmyślnej złości utrącił róg oddanemu pod jego opiekę zwierzęciu. Scapiały prosi teraz butnego kozła o wybaczenie i pomoc. Na drugim rysunku z tego cyklu kozioł chyba współczuje swojemu głupiemu opiekunowi. Najlepiej skomentuje te rysunki cytat z bajek Krzysztofa Niemirycza ( polskiego tłumacza La Fontaine΄a)  „ Jedneż wady, jedneż cnoty Mamy w sobie z zwierzętami I ludźmiśmy jeno póty, Póki się na wodzy mamy”. 

Wiesław Kwak przywiózł trzy monotypie. Pierwsza przedstawia mężczyznę i osła tkwiących naprzeciwko siebie – może przy stole. Z pewnością rozmawiają – można sądzić, że osioł śmielej wyraża swoje racje. Scena przecież bardzo pospolita, wielokrotnie widzieliśmy takie rozmowy, na pewno też każdemu z nas zdarzyło się rozmawiać z „osłem”. Niepokój budzi tylko kwestia kogo nazwać większym głupcem? – osła czy jego rozmówcę? Dwie prace zatytułowane są z cyklu: „Każdorazowe zapatrzenie pozostawia po sobie stałe znamię”. Pierwsza przedstawia postać kobiety widzianą wielokrotnie – jakby wachlarz istot podobnych, czy raczej widoków jednej. Na drugiej widzimy podobnie ujętą postać mężczyzny i ciemną sylwetkę ptaka na pierwszym planie. Czy oba przedstawienia odnoszą się do jakiejś konkretnej bajki? – być może tak. Istotniejsze jednak wydaje się skojarzenie z wielokrotnym zapatrzeniem się (kultury europejskiej) na fabuły Ezopa i w następstwie ich ciągłe pojawianie się w nieco innych interpretacjach – z niniejszą wystawą włącznie. Właściwie dzieje kultury europejskiej można rozpatrywać jako nieustającą dyskusję ze spuścizną starożytności, w której wielokrotnie przechodziliśmy od negacji do afirmacji – od niszczenia tego dorobku po gorliwe badanie i kopiowanie go, według potrzeb i na różne sposoby.

Pomysłodawczyni i autorka koncepcji wystawy: MARZENA ZACHAREWICZ

 

wystawa będzie czynna do 27 lipca 2008r.

 

Skip to content